Zdjęcie dawania nieustraszoności
(tytuł org.: The Photo of the Giving of Fearlessness)
tłum. z ang. Rafał Seremet
Na początku grudnia 1994 otrzymałem dwie prośby o pomoc
pewnym buddystom z rejonu San Jose. Pierwsza osoba prosiła mnie o pomoc w
sprowadzeniu pokoju do domu, w którym straszy. Wykonałem wtedy praktykę Powa,
aby pomóc temu duchowi odrodzić się w Czystej Krainie Buddy. W następstwie
tego, w tym domu, nie było już dłużej żadnych nawrotów zjawisk straszenia.
Druga sprawa dotyczyła prośby o modlitwę za kobietę nawiedzaną przez ducha. Po
wykonaniu Powa dla tego ducha, jej sytuacja nieznacznie się poprawiła.
Następnego poranka we śnie usłyszałem dzwonienie mojego dzwonka u drzwi.
Otworzyłem wtedy drzwi i ujrzałem ją stojącą na zewnątrz wejścia do mego domu w
ubraniu kolory purpury. Po obudzeniu zadzwoniłem do jej męża i powiedziałem, że
powinien on wykonać pewne rytuały do Króla Smoków, aby prosić o jego specjalną,
supernaturalną pomoc. Jej małżonek posłuchał mojej rady. Po tym ujrzałem ją w
medytacji zupełnie zdrową, a jej twarz była okrągła. Tej nocy zadzwoniłem do
jej męża i rzeczywiście jej stan stopniowo się polepszył. Powiedziałem im, że
powinni dobrze odpocząć, aby dojść do siebie po tym ciężkim doświadczeniu.
Tego ranka, zanim się obudziłem, ujrzałem we śnie fotografa robiącego mi
zdjęcie, na którym, moją prawą ręką, robiłem gest Dawania Nieustraszoności.
Jednocześnie, na zewnątrz sfery snu, po lewej stronie, ujrzałem złoty posąg
Bodhisattwy Generała Wei Tou. Pojawił się on jako młody i przystojny,
majestatyczny i pełen energii; był dokładnie okryty lśniącą zbroją. Był
wielkości człowieka i w prawej ręce trzymał złotą pałeczkę, długości podobnej
do tych, jakich używają dyrygenci muzyczni, jednak około trzykrotnie grubszą.
Po przebudzeniu
zastanowiłem się, jakie jest znaczenie tego inspirującego snu. Zinterpretowałem
go jako instrukcję, by rozprowadzać kopie fotografii Dawania Nieustraszoności.
Dzięki temu miejsca i ludzie nawiedzani przez duchy mogliby otrzymać pomoc i uwolnienie
poprzez błogosławieństwo Bodhisattwy Generała Wei Tou. Cienka pałeczka, w
miejsce jego typowej broni, służy odpędzaniu duchów.
Pomagając innym
w tego rodzaju trudnościach, zawsze daję innym posługę dobrowolną. Utrzymuję
wtedy w umyśle ich trudne położenie i regularnie modlę się za nich. Kiedy
mam jakieś inspirujące obrazy, zawiadamiam o tym dane osoby i radzę jak
najlepiej powinni w tej sytuacji postąpić. Wierzę, że w tym rodzaju
współczującej pomocy innym pomaga mi nadzwyczajne błogosławieństwo wielkiego
strażnika.
Jakiś czas temu
rozprowadzałem kopie płócien, które mają napisane po chińsku mantrę “Namo
Amitabha Budda”. Służą one spaleniu, aby otrzymać błogosławieństwo Buddy
Amitabhy dla ludzi zmarłych. Odkąd rozprowadziłem je wśród ludzi, zdarzyło się
inspirujących zdarzeń, o których dowiedziałem się w ramach informacji zwrotnej.
Informacje te pochodziły z Tajwanu, Chin, Malezji i wielu miejsc w USA. Niech
te osoby, które zetkną się z tym zdjęciem, które mają do niego zaufanie,
umieszczą je w swoich domostwach, swoich pojazdach i niech noszą je przy
sobie. Poprzez to na pewno otrzymają one błogosławieństwo Bodhisattwy Wei Tou i
wkrótce osiągnął pokój. Dodatkowo, dzięki pomocy osiągniętej poprzez spalenie
płótna ze Świętym Imieniem Amitabhy, zakłócające spokój duchy będą mogły także
być zbawione poprzez wspaniałość Buddy, i osiągnąć odrodzenie w Czystej
Krainie, lub też w jakimś lepszym świecie. Poprzez to oba – zarówno życie, jak
i śmierć – mogą trwać w pokoju. Czy nie jest to naprawdę miłe!
Powyższy teks został napisany po chińsku
15-go grudnia 1994 roku. Teraz tłumaczę go na język angielski, tak aby mógł być
rozpowszechniany poprzez stronę internetową Yogi Chen’a. Przy tej okazji daję
pozwolenie na kopiowanie tej fotografii w celach jej używania, tak aby
przynosiło to błogosławieństwo.
24
grudzień, 1999
El Cerrito, California